Zamknij
Serwis www.gazeta-msp.pl wykorzystuje technologię "cookies" tzw. ciasteczka. Pliki wykorzystywane są dla celów poprawnego funkcjonowania naszego serwisu. W przypadku braku zgody na ich zapisywanie konieczna jest zmiana odpowiednich ustawień przeglądarki internetowej z jakiej korzystasz.

Home >> Wszystkie artykuły >> Jak odzyskać pieniądze na czas >>

Jak odzyskać pieniądze na czas

Ekspert radzi...

Jednym z aspektów bieżącej działalności gospodarczej jest utrzymanie płynności finansowej. To z kolei wymaga zapewnienia sprawnego mechanizmu terminowego ściągania należności. Zadanie jest trudne. Szczególnie w dobie spowolnienia gospodarczego. W relacjach płatniczych – jak w soczewce – skupiają się bowiem wszelkie bolączki przedsiębiorców.
Podstawowym problemem jest brak kultury terminowego regulowania zobowiązań. Kontrahenci – nawet jeśli mają możliwość terminowej zapłaty – często świadomie ją odraczają. Są branże, w których niedotrzymywanie terminu płatności jest już zasadą.



Motywy postępowania są różne. Nie twierdzę jednak, że rynkiem płatności rządzi tylko zła wola, nieufność i celowe negatywne działanie. Dla wielu przedsiębiorców brak terminowej spłaty zobowiązań jest trudnym, ale koniecznym wyborem, wynikiem splotu różnych okoliczności. Niezależnie od tego, jak oceniać tę sytuację, problem z pewnością istnieje. W czasie gdy praktycznie wszyscy z uwagą przyglądają się wydatkom, staje się on tym bardziej widoczny.

Racjonalne i praktyczne spojrzenie na sprawę każe postawić wniosek, że nie ma na to jednego, idealnego, ani pewnego rozwiązania. Tym, co możemy zrobić i na czym powinniśmy się skoncentrować jest natomiast próba zmniejszenia ryzyka zaistnienia sytuacji nieterminowej płatności, a z drugiej strony – zwiększenia szansy na doprowadzenie do uregulowania przez kontrahenta jego zobowiązania, gdyby jednak okazało się, że działania prewencyjne nie przyniosły efektu.

Co mogę zrobić, aby uniknąć problemu

Warto dbać o dobre relacje. Najlepszym gwarantem terminowych płatności są zdrowe relacje biznesowe między przedsiębiorcami. Często powodem trudności płatniczych są zwykłe zaniedbania w utrzymaniu dobrych kontaktów – raz zapomniany dostawca przestaje być priorytetem na liście płatności. Wniosek – warto dbać o normalne, ludzkie relacje na co dzień. Życie uczy, że jeśli kontrahent nie ma pieniędzy, to prawdopodobnie i tak nie zapłaci, ale jeżeli będziemy z nim w dobrym kontakcie, to być może przynajmniej nas o tym uprzedzi. Informacja o spodziewanym opóźnieniu ma czasem strategiczne znaczenie.

Kto sprawdza, nie grzeszy. Przed nawiązaniem współpracy warto dowiedzieć się więcej o naszym przyszłym płatniku. Dziś nie stanowi to żadnego problemu – można to zrobić legalnie zarówno na podstawie publicznie dostępnych informacji, jak również korzystając z usług wyspecjalizowanych podmiotów. Warto przy tym pamiętać, że rynek jest dynamiczny i bywa, że firma będąca w świetnej kondycji po krótkim czasie jest już niewypłacalna. Warto zatem pamiętać, aby aktualizować dane o zdolności płatniczej także dotychczasowych kontrahentów. W obecnej sytuacji rynkowej taka weryfikacja nie powinna być odczytywana jako wyraz nieufności, podobnie jak prześwietlanie naszej firmy przez inne podmioty. Ostatecznie sprzyja to transparentności finansowej, a tę należy uznać za pozytywny aspekt relacji handlowych.

Pozytywne sprzężenia zwrotne. Warto również zastanowić się nad przeformułowaniem prostego – i moim zdaniem błędnego – schematu stosunków handlowych, w których każda strona koncentruje się na zaspokojeniu wyłącznie własnego interesu. Praktyka pokazuje, że sprawy idą do przodu szybciej, jeżeli w znalezieniu rozwiązania zainteresowane są obie strony. Zwiększeniu szansy na terminowe płatności sprzyjać będzie zatem takie ułożenie relacji między stronami, aby brak terminowej płatności działał na niekorzyść każdej z nich. Podmiot, który przykładowo wie, że niedotrzymanie przez niego harmonogramu płatności może zgodnie z umową skutkować u kontrahenta przestojem, za który trzeba będzie dodatkowo zapłacić, powinien być bardziej zmotywowany do terminowego uregulowania należności, niż ten, którego przesunięcie płatności nic nie kosztuje. Podkreślam przy tym, że nie chodzi o to, aby po obu stronach eskalować sankcje kontraktowe. Takie rozwiązanie miewa często odwrotny skutek – nie skłania stron do współpracy, ale je do niej zniechęca i zamiast prowadzić do rozwiązania sprawy, tylko ją komplikuje. Rzecz raczej w tym, aby znaleźć w danym przedsięwzięciu wspólny cel, którego spełnienie będzie możliwe jedynie w przypadku należytego wywiązywania się z obowiązków przez każdą ze stron.

„Na gębę” to zła praktyka. Powszechnie wiadomo, że podpisana umowa precyzująca warunki współpracy, w tym zasady płatności, daje większe bezpieczeństwo, niż ogólne ustalenia ustne. A jednak wciąż wiele sporów powstaje właśnie w sytuacji braku porozumień na piśmie. To prawda, że umowa ustna ma co do zasady moc wiążącą i może być źródłem roszczeń. Problem w tym, że dochodząc zapłaty nie wystarczy powołać się na sam fakt wystawienia faktury – ta bowiem jest jedynie dokumentem księgowym potwierdzającym ustalenia umowne. Wierzyciel musi umieć wykazać, że wartość faktury jest zgodna z treścią umowy. Kontrakt zawarty ustnie można odtworzyć, o ile jest po nim jakiś ślad (istnieje korespondencja mailowa, są świadkowie, itp.), czasami nie jest to jednak możliwe. Czy zamiast narażać się na takie trudności, nie lepiej pozbyć się ich już na początku współpracy podpisując stosowną umowę?

Umowa to moja polisa. Wydaje się również, że – nawet jeśli strony zawierają umowę na piśmie – to wciąż zbyt rzadko dostrzegają możliwość wprowadzenia do niej mechanizmów zabezpieczających wierzyciela przed nieuregulowaniem zobowiązań płatniczych. Faktem jest, że uwarunkowania biznesowe lub pozycja negocjacyjna nierzadko utrudniają żądanie takich zabezpieczeń, ale warto próbować. Odpowiednie zabezpieczenie płatności nieraz okazuje się jedynym sposobem na odzyskanie pieniędzy. Nie bez powodu osiągnięcie celu w postaci dodatkowego zabezpieczenia płatności bywa kluczowym punktem negocjacji, dla którego poświęca się nie tylko dodatkowy czas, ale także rezygnuje z innych żądań.
Przepisy prawa przewidują cały arsenał różnych środków, za pomocą których można próbować zaradzić nieterminowym płatnościom.

Poproszę Pana o przedpłatę. Najprostszym wydaje się żądanie zapłaty zaliczki lub zadatku. Różnica między tymi instrumentami nie jest wyłącznie językowa. Zaliczka to nic więcej, jak wpłata na poczet ceny lub wynagrodzenia wymagalnego w przyszłości. W przypadku niewykonania umowy zaliczka podlega po prostu zwrotowi. Zadatek natomiast ma to znaczenie, że w razie niewykonania umowy przez kontrahenta, który dał zadatek, druga strona może od umowy odstąpić i ten zadatek zachować, a jeżeli sama go dała, może żądać od niesumiennego kontrahenta sumy dwukrotnie wyższej. Zadatek zawiera zatem w sobie element kary dla strony, która nie wywiązała się z umowy.

Żądanie przedpłaty bywa też doskonałym testem na wiarygodność płatniczą kontrahenta już na wstępie współpracy. W ten sposób można się szybko przekonać, czy możliwości finansowe kontrahenta rzeczywiście dorównują jego deklaracjom. Skłonność do zapłaty zaliczki lub zadatku jest także często miernikiem jego zaufania do drugiej strony, co nie jest bez znaczenia dla oceny perspektyw przyszłej współpracy.

Przeniosę prawa dopiero jak zapłacisz. Przy umowach, których przedmiotem jest przeniesienie praw, równie prostym, ale i skutecznym mechanizmem zmierzającym do zagwarantowania płatności jest określenie konkretnego, najlepiej krótkiego terminu zapłaty, z zastrzeżeniem, że prawa do przedmiotu umowy przechodzą na kontrahenta dopiero z chwilą jej dokonania, a w przeciwnym razie umowa ulega rozwiązaniu bez żadnych roszczeń dla stron. Ogólnie, za każdym razem warto rozważyć wprowadzenie do umowy dodatkowych warunków, dbając tylko o to, aby były opisane precyzyjnie.

Zapłata za nieruchomości. Takie rozwiązanie nie jest możliwe w przypadku nieruchomości, których własność nie może być przeniesiona pod warunkiem, ani z zastrzeżeniem terminu. Transfer praw do nieruchomości musi być definitywny i niezależny od tego, czy nabywca uregulował należności. W takim przypadku teoretycznie najprościej byłoby rozliczyć wpłatę jeszcze przed umową, ale w rzeczywistości niewielu jest kupujących, którzy by się na to zgodzili.

| |
Komentarze Dodaj komentarz
Brak komentarzy.

Partnerzy

Reklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzy
Archiwum