Zamknij
Serwis www.gazeta-msp.pl wykorzystuje technologię "cookies" tzw. ciasteczka. Pliki wykorzystywane są dla celów poprawnego funkcjonowania naszego serwisu. W przypadku braku zgody na ich zapisywanie konieczna jest zmiana odpowiednich ustawień przeglądarki internetowej z jakiej korzystasz.

Home >> Wszystkie artykuły >> Sztuka, pasja i duże pieniądze >>

Sztuka, pasja i duże pieniądze

Inwestowanie w sztukę

Obraz Lebensteina na ścianie sali konferencyjnej, biurko w gabinecie prezesa w stylu art déco, rzeźba Dunikowskiego przy recepcji – to nie oznaka zbytku i próżności właściciela przedsiębiorstwa. Przeciwnie – to dowód na korzystne i bezpieczne lokowanie przez niego kapitału firmy.

Art investing, czyli inwestowanie w sztukę, wciąż jeszcze nie jest w Polsce tak popularne, jak w Europie Zachodniej czy USA. To właśnie na rynku za oceanem mają miejsce tak spektakularne sprzedaże, jak ubiegłoroczna transakcja wszechczasów – za obraz Jacksona Pollocka No. 5, 1948 pewien meksykański przedsiębiorca zapłacił 140 mln USD.

A u nas...

Wartość polskiego rynku szacuje się na ok. 50 mln USD – to tyle, ile wynoszą kilkuminutowe obroty na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Także polski rekord – 2 mln 130 tys. zł za obraz Rozbitek Henryka Siemiradzkiego – na tle zachodnich realiów nie wygląda imponująco. Polska zapewne nigdy nie osiągnie standardów amerykańskich, ani brytyjskich – uważa Piotr Lengiewicz, prezes największego w naszym kraju Domu Aukcyjnego Rempex. Tym niemniej wierzę, że za kilka lat będziemy na poziomie chociażby Austrii, a to już byłby ogromny krok do przodu dla polskiego rynku sztuki – dodaje Lengiewicz.

Aby wykonać ten krok, polski rynek sztuki potrzebuje nowego rodzaju klientów. W Polsce bowiem – odwrotnie niż na Zachodzie – przeważającą grupą klientów są prywatni kolekcjonerzy – miłośnicy sztuki, którzy wyszukują obiekty mogące wzbogacić ich domowe zbiory (szacuje się, że nawet 90 proc.).

Tymczasem na świecie to właśnie przedsiębiorstwa są głównymi nabywcami dzieł sztuki. Finansowi giganci – tacy jak amerykański Citibank czy niemiecki ThyssenKrupp – szczycą się swoimi okazałymi kolekcjami o wartości muzealnej. Firmy mają także realny wpływ na rynkowe trendy – w środowisku mówi się, że jeżeli praca malarza trafi do korporacyjnej kolekcji agencji reklamowej Saatchi & Saatchi, właściciele pozostałych dzieł tego autora mogą spokojnie dopisać sobie jedno zero do wartości przedmiotu.

Pełna treść artykułu dostępna jest w formie e-gazety.

Zamów Gazetę PDF koszyk



nr 12(69)2007


zamów koszyk

| |
Komentarze Dodaj komentarz
Brak komentarzy.

Partnerzy

Reklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzy
Archiwum