Do sukcesu poprzez drzwi salonów
Młodzi twórcy na rynku sztuki
Nauka trwa pięć lat. Rysunek, malarstwo, rzeźba, wzornictwo, grafika. To podstawowe kierunki plastyczne na akademiach sztuk pięknych. Młodzi ludzie kończą akademię broniąc pracę dyplomową i ruszają w świat z tytułem magistra.
Jak toczą się ich losy? Czy tytuł magisterski otwiera drzwi do artystycznego i finansowego sukcesu? Na jakie kompromisy trzeba będzie pójść, aby przetrwać? No i kto zadecyduje o tym, czy mają talent?
Rynek sztuki w Polsce dopiero raczkuje
W naszym kraju największy wpływ na tendencje w sztuce mają kolorowe pisemka, na łamach których omawia się migawki towarzyskie z imprez z udziałem gwiazd. Nie ma cię na zdjęciu – nie istniejesz jako artysta. Proste. Takie pisma to główne źródło wiedzy dla tzw. kuratorów wystaw, którzy zamiast głębokich studiów nad historią sztuki, ograniczają się do promowania sztuki na topie.
Niestety żaden student malarstwa czy rzeźby nie jest na to przygotowany. Na ASP nie ma wykładów o realiach rynku sztuki. Młodzi ludzie, poklepywani z uznaniem po plecach i obsypywani tysiącem nagród, egzystują w błogiej nieświadomości i samozadowoleniu. Dopiero po dyplomie życie zaczyna się na serio. Muszą dokonać niełatwego wyboru – z prądem czy pod prąd. Niektórzy, aby przeżyć podejmują się tzw. chałtur, malując dla zarobku portrety kotów, albo prac zupełnie niezwiązanych ze studiami.
Obraz rodzimego rynku sztuki nie byłby jednak prawdziwy, gdyby nie wspomnieć o artystach, którym udało się zaistnieć: Jarosław Modzelewski, Leon Tarasewicz, Katarzyna Kozyra, Edward Dwurnik. Na ich sukces złożyło się wiele czynników. Przede wszystkim ogromny talent, łut szczęścia, ale i pomoc pewnego „układu scalonego”, składającego się na sieć dystrybucji sztuki. Układ ten tworzy niewielka grupa ludzi, którzy siłą rzeczy muszą się wzajemnie znać. Kuratorzy, dyrektorzy muzeów, krytycy stanowią jedyny punkt odniesienia dla laików. Dzięki mnogości wzajemnie popierających się ośrodków nie ma jednego, odpowiedzialnego za to, co z całkowitą jednomyślnością nazywa się wielką sztuką.
W naszej ojczyźnie świetnie sprzedają się dzieła osób, które zdobyły uznanie za granicą, np. Wilhelma Sasnala, Igora Mitoraja czy Wojciecha Fangora. Ich prace uzyskują ceny nawet do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Nikomu nieznany artysta, w najlepszym wypadku, za swoje prace może dostać 800 zł. Warto jednak zaznaczyć, że wspomniana kwota nie stanowi czystego zarobku. Żeby powstał np. obraz, trzeba najpierw zainwestować w materiały. Cena jednego pędzla waha się od 6 do 100 zł. Gotowy blejtram, czyli płótno rozpięte na ramach, to koszt od 20 do 200 zł. Tubka jednej farby olejnej kosztuje ok. 80 zł, a jeden arkusz papieru A0 od 6 zł w górę. Do tego trzeba jeszcze doliczyć sykatywy, werniksy i tym podobne.
Autorka (rocznik 1972) jest absolwentką wydziału malarstwa warszawskich uczelni: Europejskiej Akademii Sztuk i Akademii Sztuk Pięknych. Dyplom obroniła z wyróżnieniem w pracowni malarstwa prof. Wiesława Szamborskiego i w pracowni rzeźby prof. Gustawa Zemły.
Pełna treść artykułu dostępna jest w formie e-gazety. Zamów Gazetę PDF ![]() nr 4(73)2008 ![]() Zobacz więcej na temat: sztuka |