
Dużo bezpieczeństwa i odrobina ryzyka
Portfel inwestycyjny na 2012
Porady inwestycyjne udzielane przez ekspertów z reguły operują na tak wysokim poziomie ogólności, że trudno wprowadzić je w życie. Słysząc, że akcje są już tanie, ale z uwagi na niepewną sytuację na zagranicznych rynkach ich ceny mogą w najbliższym czasie ulec silnym wahaniom, inwestor nie ma pojęcia, czy powinien wycofać się z funduszu akcji i zrealizować już poniesioną stratę, aby uniknąć jej pogłębienia, czy też może wykorzystać atrakcyjne wyceny i dokupić jednostki funduszu. Slogany takie jak: nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka, w długim terminie akcje dają zarobić, pamiętaj o kontrolowaniu ryzyka lub kup tanio, sprzedaj drogo tylko pogłębiają frustrację osób dysponujących wolnymi środkami, gdyż nie sposób na ich podstawie podjąć konkretne decyzje.
Na przykładzie jednego portfela inwestycyjnego chciałbym pokazać, jak poruszać się na rynkach finansowych w niepewnych czasach – na jakie czynniki ryzyka zwracać szczególną uwagę i jak uniknąć płacenia wysokich opłat w celu uzyskania lepszych wyników, niż odsetki z bankowych lokat.
Cel numer jeden: chroń kapitał
Jakkolwiek dziwnie lub banalnie to zabrzmi, większość inwestorów nie do końca zdaje sobie sprawę, że główny cel inwestowania jest następujący – mieć wystarczającą ilość środków, gdy będziemy ich potrzebować w przyszłości. Dobrze, aby stan rachunku powiększał się systematycznie, ale – szczególnie w czasie, gdy nie można wykluczyć bankructwa licznych instytucji finansowych i państw – priorytetem każdego inwestora powinna być ochrona kapitału. Można rzec, że powiedzenie najlepszą obroną jest atak obecnie należy traktować dokładnie na odwrót – po pierwsze obrona, a wszystko ponad ochronę przed startami uznajmy za przyjemny bonus. W styczniu 2012 r. najlepsze lokaty dwunastomiesięczne oferowały oprocentowanie rzędu 6,3-6,5 proc., zatem poprzeczka zawieszona jest dość wysoko, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę fakt, że giełdowy indeks WIG20 spadł w 2011 r. o ponad 20 proc.
Załóżmy, że 2012 r. rozpoczynamy z kwotą do zainwestowania 50 tys. zł. Posiadając dostęp do zwykłego rachunku maklerskiego nie jesteśmy skazani na inwestycje w akcje spółek z GPW – możemy także stworzyć bezpieczny portfel obligacji. Oczywiście liczymy się z faktem, że w tym roku, jak za dotknięciem magicznej różdżki, mogą zostać rozwiązane problemy zadłużenia strefy euro, co najpewniej wywołałoby hossę na rynku akcji, ale skoro ustaliliśmy powyżej nasz priorytet, musimy zachować konsekwencję i zacząć od defensywnej strategii inwestycyjnej. Na rynku Catalyst notowane są głównie obligacje korporacyjne wyemitowane przez firmy reprezentujące rozmaite branże i różne etapy rozwoju, a co za tym idzie wiążące się z różnym poziomem ryzyka, ale znajdziemy tu także znacznie bezpieczniejsze obligacje Skarbu Państwa i gmin. Dokładną listę dostępnych instrumentów znajdziemy m.in. na stronie rynku obligacji Catalyst (http://gpwcatalyst.pl).
Wybór obligacji: coś za coś
W naszym przykładzie większy nacisk, niż na uzyskanie bardzo wysokich odsetek (niektóre firmy posiadaczom obligacji w zamian za pożyczkę wypłacają nawet 15 proc. rocznie), położymy na dobrą kondycję finansową i przewidywalność emitentów. Wybierzmy przykładowo cztery serie obligacji o symbolach PLZ0915 (kurort Połczyn Zdrój), BPO0721 (Bank Pocztowy), KRU0514 (Kruk), KRI0414 (Kredyt Inkaso), na które przeznaczymy po 20 proc. kapitału (10 tys. zł). Oto krótka charakterystyka tych instrumentów:
Tabela 1. Przykładowy portfel obligacji
Symbol Emitent Rentowność Data wykupu PLZ0915 Połczyn Zdrój (gmina) 7,85 proc. Wrzesień 2015 BPO0721 Bank Pocztowy (bank) 8,75 proc. Lipiec 2021 KRU0514 Kruk (firma windykacyjna) 9,44 proc. Maj 2014 KRI0414 Kredyt Inkaso (firma windykacyjna) 9,86 proc. Kwiecień 2014 Razem 8,98 proc. Źródło: opracowanie własne.
Rentowność obligacyjnej części portfela to 8,98 proc., czyli prawie o 50 proc. więcej niż na najlepszej lokacie. W przeciwieństwie do bankowej lokaty, inwestycja w wybrane przez nas obligacje wiąże się z ryzykiem, na które świadomie się godzimy, w zamian za wyższe odsetki. Po pierwsze, któryś z emitentów może popaść w tak poważne tarapaty, że nie będzie w stanie wypłacić przysługujących nam odsetek. W naszym portfelu nie bez powodu znalazły się podmioty, za którymi albo pośrednio stoi Skarb Państwa (Połczyn Zdrój i Bank Pocztowy), albo sprzyjające rynkowe trendy (spowolnienie gospodarcze działa na korzyść firm windykacyjnych). Celowo pominęliśmy obligacje licznych na rynku Catalyst deweloperów i firm budowlanych – 2012 r. będzie dla nich bardzo trudnym rokiem. Po drugie, zmienne oprocentowanie tych obligacji oznacza, że w przypadku obniżek stóp procentowych przez Narodowy Bank Polski, rentowność naszego portfela będzie nieco niższa.
40 tys. zł ulokowanych w wybrane w naszym przykładzie obligacje po roku powinno przynieść ok. 3 600 zł. Daje nam to poduszkę bezpieczeństwa, którą możemy wykorzystać inwestując pozostałe 10 tys. zł w bardziej ryzykowne instrumenty. Jeśli chcemy uczestniczyć w potencjalnym powrocie hossy na rynku akcji, zamiast kupować jednostki funduszu akcji możemy przez ten sam rachunek maklerski nabyć jednostki instrumentu o symbolu ETFW20L. Jest to fundusz indeksowy odzwierciedlający zachowanie indeksu WIG20. Jego główną zaletą są niskie koszty – opłata za zarządzanie wynosi 0,45 proc. w skali roku, czyli jest dziesięciokrotnie niższa niż w przeciętnym krajowym funduszu akcji. Przy tak skonstruowanym portfelu, dzięki naszej poduszce bezpieczeństwa, jesteśmy przygotowani na spadek indeksu WIG20 nawet o 36 proc. Kolejną przewagą ETF’u jest możliwość szybkiej sprzedaży naszych jednostek w dowolnym momencie w trakcie sesji. Jeśli uznamy, że nie ma szans na wzrosty na rynku akcji, np. po tym jak nasze jednostki potanieją o 20 proc., z zainwestowanych agresywnie 10 tys. zł zostanie 8 000 zł i po dodaniu do wypracowanych przez bezpieczniejszą część 3 600 zł, pod koniec roku będziemy o ok. 1 600 zł do przodu.
Łukasz Wróbel
Główny Analityk NOBLE Securities
Cel numer jeden: chroń kapitał
Jakkolwiek dziwnie lub banalnie to zabrzmi, większość inwestorów nie do końca zdaje sobie sprawę, że główny cel inwestowania jest następujący – mieć wystarczającą ilość środków, gdy będziemy ich potrzebować w przyszłości. Dobrze, aby stan rachunku powiększał się systematycznie, ale – szczególnie w czasie, gdy nie można wykluczyć bankructwa licznych instytucji finansowych i państw – priorytetem każdego inwestora powinna być ochrona kapitału. Można rzec, że powiedzenie najlepszą obroną jest atak obecnie należy traktować dokładnie na odwrót – po pierwsze obrona, a wszystko ponad ochronę przed startami uznajmy za przyjemny bonus. W styczniu 2012 r. najlepsze lokaty dwunastomiesięczne oferowały oprocentowanie rzędu 6,3-6,5 proc., zatem poprzeczka zawieszona jest dość wysoko, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę fakt, że giełdowy indeks WIG20 spadł w 2011 r. o ponad 20 proc.
Załóżmy, że 2012 r. rozpoczynamy z kwotą do zainwestowania 50 tys. zł. Posiadając dostęp do zwykłego rachunku maklerskiego nie jesteśmy skazani na inwestycje w akcje spółek z GPW – możemy także stworzyć bezpieczny portfel obligacji. Oczywiście liczymy się z faktem, że w tym roku, jak za dotknięciem magicznej różdżki, mogą zostać rozwiązane problemy zadłużenia strefy euro, co najpewniej wywołałoby hossę na rynku akcji, ale skoro ustaliliśmy powyżej nasz priorytet, musimy zachować konsekwencję i zacząć od defensywnej strategii inwestycyjnej. Na rynku Catalyst notowane są głównie obligacje korporacyjne wyemitowane przez firmy reprezentujące rozmaite branże i różne etapy rozwoju, a co za tym idzie wiążące się z różnym poziomem ryzyka, ale znajdziemy tu także znacznie bezpieczniejsze obligacje Skarbu Państwa i gmin. Dokładną listę dostępnych instrumentów znajdziemy m.in. na stronie rynku obligacji Catalyst (http://gpwcatalyst.pl).
Wybór obligacji: coś za coś
W naszym przykładzie większy nacisk, niż na uzyskanie bardzo wysokich odsetek (niektóre firmy posiadaczom obligacji w zamian za pożyczkę wypłacają nawet 15 proc. rocznie), położymy na dobrą kondycję finansową i przewidywalność emitentów. Wybierzmy przykładowo cztery serie obligacji o symbolach PLZ0915 (kurort Połczyn Zdrój), BPO0721 (Bank Pocztowy), KRU0514 (Kruk), KRI0414 (Kredyt Inkaso), na które przeznaczymy po 20 proc. kapitału (10 tys. zł). Oto krótka charakterystyka tych instrumentów:
Tabela 1. Przykładowy portfel obligacji
Symbol Emitent Rentowność Data wykupu PLZ0915 Połczyn Zdrój (gmina) 7,85 proc. Wrzesień 2015 BPO0721 Bank Pocztowy (bank) 8,75 proc. Lipiec 2021 KRU0514 Kruk (firma windykacyjna) 9,44 proc. Maj 2014 KRI0414 Kredyt Inkaso (firma windykacyjna) 9,86 proc. Kwiecień 2014 Razem 8,98 proc. Źródło: opracowanie własne.
Rentowność obligacyjnej części portfela to 8,98 proc., czyli prawie o 50 proc. więcej niż na najlepszej lokacie. W przeciwieństwie do bankowej lokaty, inwestycja w wybrane przez nas obligacje wiąże się z ryzykiem, na które świadomie się godzimy, w zamian za wyższe odsetki. Po pierwsze, któryś z emitentów może popaść w tak poważne tarapaty, że nie będzie w stanie wypłacić przysługujących nam odsetek. W naszym portfelu nie bez powodu znalazły się podmioty, za którymi albo pośrednio stoi Skarb Państwa (Połczyn Zdrój i Bank Pocztowy), albo sprzyjające rynkowe trendy (spowolnienie gospodarcze działa na korzyść firm windykacyjnych). Celowo pominęliśmy obligacje licznych na rynku Catalyst deweloperów i firm budowlanych – 2012 r. będzie dla nich bardzo trudnym rokiem. Po drugie, zmienne oprocentowanie tych obligacji oznacza, że w przypadku obniżek stóp procentowych przez Narodowy Bank Polski, rentowność naszego portfela będzie nieco niższa.
40 tys. zł ulokowanych w wybrane w naszym przykładzie obligacje po roku powinno przynieść ok. 3 600 zł. Daje nam to poduszkę bezpieczeństwa, którą możemy wykorzystać inwestując pozostałe 10 tys. zł w bardziej ryzykowne instrumenty. Jeśli chcemy uczestniczyć w potencjalnym powrocie hossy na rynku akcji, zamiast kupować jednostki funduszu akcji możemy przez ten sam rachunek maklerski nabyć jednostki instrumentu o symbolu ETFW20L. Jest to fundusz indeksowy odzwierciedlający zachowanie indeksu WIG20. Jego główną zaletą są niskie koszty – opłata za zarządzanie wynosi 0,45 proc. w skali roku, czyli jest dziesięciokrotnie niższa niż w przeciętnym krajowym funduszu akcji. Przy tak skonstruowanym portfelu, dzięki naszej poduszce bezpieczeństwa, jesteśmy przygotowani na spadek indeksu WIG20 nawet o 36 proc. Kolejną przewagą ETF’u jest możliwość szybkiej sprzedaży naszych jednostek w dowolnym momencie w trakcie sesji. Jeśli uznamy, że nie ma szans na wzrosty na rynku akcji, np. po tym jak nasze jednostki potanieją o 20 proc., z zainwestowanych agresywnie 10 tys. zł zostanie 8 000 zł i po dodaniu do wypracowanych przez bezpieczniejszą część 3 600 zł, pod koniec roku będziemy o ok. 1 600 zł do przodu.
Łukasz Wróbel
Główny Analityk NOBLE Securities
nr 2(118)2012 ![]() |