Zamknij
Serwis www.gazeta-msp.pl wykorzystuje technologię "cookies" tzw. ciasteczka. Pliki wykorzystywane są dla celów poprawnego funkcjonowania naszego serwisu. W przypadku braku zgody na ich zapisywanie konieczna jest zmiana odpowiednich ustawień przeglądarki internetowej z jakiej korzystasz.

Home >> Wszystkie artykuły >> Regulaminy i umowy bankowe >>

Regulaminy i umowy bankowe

RAPORT: MSP w banku

Choć firmy należą do jednych z najbardziej pożądanych klientów dla banków, zwłaszcza te z sektora MSP, to w praktyce często instytucje te łamią ich uprawnienia. Na co zatem należy zwrócić uwagę podpisując regulaminy i umowy?
Banki zawierając umowy z przedsiębiorcami często proponują warunki dogodne jedynie dla siebie, co pozwala chronić ich interesy. Dlatego też przy podpisywaniu umów przedsiębiorcy powinni dobrze czytać wszystkie zapisy.
Przedsiębiorcy nie są niestety chronieni w tak kompleksowy sposób, jak konsumenci w przypadku zawierania umów opierających się lub odnoszących się do wzorców umownych jednego z nich. W relacjach pomiędzy przedsiębiorcami często występuje asymetria pozycji i siły. Tak jest m.in. w sytuacji gdy przedsiębiorca jest klientem banku.

Diabeł tkwi w szczegółach

W toku negocjacji i podpisywania umów z bankiem, przedsiębiorca powinien zwracać uwagę przede wszystkim na zapisy zwiększające jego ryzyko. Bank może pozostawić sobie uprawnienie m.in. do jednostronnego ustalenia zobowiązania przedsiębiorcy w sposób arbitralny albo zależny od wskaźników, które są w sposób pośredni lub bezpośredni zależne od jego decyzji, a zatem nie są obiektywne. Może to być chociażby ustalenie przez zarząd banku wskaźnika, który stanowi podstawę wyliczenia należnych odsetek.
Kolejny przykład to uprawnienie banku do zmiany treści zobowiązania klienta w trakcie trwania umowy na mocy jednostronnego oświadczenia, bez jasno określonej podstawy zmiany w umowie czy regulaminie. W takim wypadku, jeśli umowa nie zawiera klauzuli modyfikacyjnej, bank może zmienić regulamin w trakcie jej trwania. Treść umowy może też zastrzegać uprawnienie banku do wiążącej interpretacji umowy/regulaminu/ogólnych warunków. Warto pamiętać, że banki uznają za doręczone pisma wysłane listem zwykłym na adres przedsiębiorcy po upływie określonego czasu i bez weryfikacji, czy list został rzeczywiście doręczony. Szczególnie w sytuacjach, w których z faktem doręczenia danego pisma związane są daleko idące, negatywne dla przedsiębiorcy skutki.

Zabezpieczenie udzielanych kredytów

W praktyce nader często występuje zjawisko nadzabezpieczenia kredytu. Bank udzielając kredytu przedsiębiorcy, np. na zakup środków trwałych czy nieruchomości, żąda zabezpieczenia, które przewyższa 100 proc. wartości tego środka trwałego czy nieruchomości. Zwiększone zabezpieczenie oznacza zwiększone koszty jego ustanowienia, a co za tym idzie, sprawia, że koszt kredytu jest wyższy dla przedsiębiorcy, a sam kredyt trudniej dostępny. Żądanie ze strony banku dodatkowego zabezpieczenia może pojawić się na etapie przed podpisaniem umowy kredytowej albo na etapie jej obowiązywania, gdy bank nie obniży wymaganego zabezpieczenia pomimo spłaty części zadłużenia. W tych właśnie przypadkach można mówić o nadzabezpieczeniu.
Przykład. Przedsiębiorca A podpisał umowę kredytową na zakup kompletnej linii produkcyjnej o wartości 780 tys. zł z bankiem B. Okres spłaty kredytu ustalono na trzy lata. Umowa zakładała, iż jako zabezpieczenie kredytu ustanowiona zostanie hipoteka umowna w kwocie 450 tys. zł na prawie użytkowania wieczystego gruntu. Pozostała część zabezpieczenia to gwarancja bankowa, której miesięczny koszt utrzymania dla przedsiębiorcy A wynosi 5 tys. zł. Po dwóch latach spłacania kredytu przedsiębiorca potrzebował niewielkiego kredytu obrotowego. Jednak przy rozpatrywaniu jego wniosku kredytowego bank stwierdził, iż z uwagi na dotychczasowe obciążenia finansowe (w tym obciążenia wynikające z konieczności utrzymywania gwarancji bankowej w pełnej wysokości), nie otrzyma on kredytu. Negocjacje z bankiem B nie przyniosły rezultatu i bank B nie zgodził się na odstąpienie od zabezpieczenia w postaci gwarancji bankowej w pełnej wysokości, twierdząc, iż rezygnacja z tego rodzaju zabezpieczenia nastąpi dopiero po całkowitej spłacie zadłużenia. Argumentacja przedsiębiorcy, iż na obecnym etapie spłaty zabezpieczenie w postaci hipoteki jest wystarczające, nie została uwzględniona przez bank. Ostatecznie spór między bankiem B a przedsiębiorcą A rozstrzygnął sąd, który stwierdził, iż żądanie utrzymania pełnego zabezpieczenia, mimo znacznego zmniejszenia kwoty kredytu, może prowadzić w uzasadnionych przypadkach do uznania takiej umowy kredytowej za sprzeczną z zasadami współżycia społecznego i zasady swobody działalności gospodarczej.
Rozwiązanie sytuacji, w której doszło już do nadzabezpieczenia może być dwojakie. Jeśli formą zabezpieczenia jest hipoteka, to ustawa o księgach wieczystych i hipotece w brzmieniu ustalonym nowelizacją, która weszła w życie 20 lutego 2011 r. stanowi, że jeśli zabezpieczenie hipoteczne jest nadmierne, to właściciel obciążonej nieruchomości może żądać zmniejszenia sumy hipoteki. Takie postanowienie ma zapobiegać ryzyku nadzabezpieczenia. Klient banku jest zatem chroniony przez roszczenie o obniżenie sumy hipoteki. Ustalenie nieważności umowy hipotecznej zabezpieczającej kredyt mogłoby powodować bowiem nieważność umowy kredytowej, gdyby dowiedziono, że bez takiego właśnie zabezpieczenia czynność polegająca na udzieleniu kredytu nie zostałaby dokonana.
Jeśli wybrano inną formę zabezpieczenia niż hipoteka, wówczas jedyną formą obrony przedsiębiorcy przeciwko bankowi i nadzabezpieczeniu jest podnoszenie, iż takie żądanie jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego (podobnie jak w wyroku SN z 20 maja 2004 r., sygn. akt II CK 354/03, OSNC, 2005/5/91), jednak brak regulacji szczegółowych dla takiego stanowiska.
Dlatego też przedsiębiorcy powinni zabiegać, aby w umowie kredytowej znalazły się zapisy regulujące kwestię zabezpieczenia kredytu, np. poprzez stopniową redukcję wysokości zabezpieczenia w miarę spłaty zobowiązań względem banku.

Interpretacja nie zawsze z korzyścią dla klienta

Zdarza się, że zapisy zawarte w umowach, a częściej w regulaminach/ogólnych warunkach umów są niejasne i dwuznaczne. W efekcie zostawiają szerokie pole do interpretacji przez bank. Na szczęście praktyka sądów coraz częściej skłania się ku uznaniu, że nie tylko w zakresie stosunków z udziałem konsumentów (art. 385 § 2 kc), wszystkie wątpliwości należy tłumaczyć na niekorzyść strony, która zredagowała umowę. Ryzyko wątpliwości wynikających z niejasnych postanowień umowy, nie dających usunąć się w drodze wykładni, powinna ponieść bowiem strona, która zredagowała umowę (tak m.in. Sąd Najwyższy w wyroku z 21.06.2007 r., IV CSK 95/07).
Przedsiębiorcy powinni także pamiętać, że banki są skłonne do negocjowania zapisów umów oraz regulaminów i ogólnych warunków umów. Szczególnie w przypadku zawierania umów kredytowych opiewających na wysokie kwoty. Zapisy mogą zatem być dopasowane zarówno do potrzeb konkretnej transakcji, jak i klienta.

Igor Marek, radca prawny w TGC Corporate Lawyers


Podstawa prawna:
Ustawa z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz.U. nr 16, poz. 93 ze zm.)
Ustawa z 29 sierpnia 1997 r. – Prawo bankowe (Dz.U. z 2002 r. nr 72, poz. 665 ze zm.)


nr 5(121)2012


zamów koszyk

| |
Komentarze Dodaj komentarz
Brak komentarzy.

Partnerzy

Reklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzy
Archiwum